wtorek, 30 listopada 2010

Wrr

Tak, dokładnie taki mam dzisiaj nastrój. Mam ochotę warczeć, rzucam mięsem i patrzę wilkiem na wszystkich. Mam od cholery roboty, a tu ciągle ktoś przyłazi i ględzi, że coś mu potrzeba i to jest na przedwczoraj. No, jak w sprawie cudów, to właśnie wyszły, dostawa za rok!  Już i tak robię za przynieś, wynieś, pozamiataj, graj, stepuj i machaj różdżką po drodze, czyniąc cuda.
Co ja, Harry Potter jestem?
Dlatego teraz, w ramach protestu siedze w necie i odstawiam mały strajk.
Tak tylko na godzinke pewnie, bo potem znowu coś przylezie i czegoś będzie chciało.
Wrr!
(no i tu by się przydał jakiś Rammstein jako motto na dziś, ale jeszcze nie wiem jak wstawić, trudno)

Ale chociaż wczoraj spacer z Piesiulem fajny był, zwłaszcza jak zaliczał zaspy :)
I jak co roku, wraz z nadejściem zimy dochodzę do odkrywczego wniosku, że Piesiul jednak nie jest śnieżno biały, tylko taki coś żółtawy na grzbiecie. Choć po ciemku ta raczej kiepsko go widać na śniegu, zwłaszcza jak komuś widoczność spada po zmroku gdzieś tak do - 6 (za dnia - 3)
To sie chyba kurza ślepota nazywa, czy jakoś tak...

poniedziałek, 29 listopada 2010

Na calej połaci ...

No i zawiało! Dobrze, ze mam blisko do pracy :)
Ale jak pomyśle, że mnie jeszcze czekają dwa spacery z Piesiulem, to robi mi się duużo gorzej. Czemu on tak skubany lubi śnieg? No ale nic, dam radę. Byle sie tylko jakiś dużo większy pies nie trafił ...
Pora zmienić buty na trapery i uzbroić sie w cierpliwość, anielską.
Z dobrych wiadomości: jutro i pojutrze będzie jeszcze zimniej i więcej śniegu !
No czyż to nie piękne?
Brr

wtorek, 23 listopada 2010

Deszcz

Smutno mi, tak jakoś...
Reset by sie przydał, bo czuję się jak Win98 na moim starym kompie: niby jeszcze jestem, niby jeszcze działam a tak naprawdę to już bardziej przypomina powolną agonię niż życie. Choć obudowa jescze całkiem sprawna...
Praca - dom - spanie, praca - dom  - spanie ... i tak w kółko. Żeby jeszcze z tego jakaś kasa uczciwa była,
tobym się pocieszyła zakupami , a tak ... Do dupy to wszystko i jeszcze ten deszcz leje.
No źle mi zwyczajnie i już!

czwartek, 18 listopada 2010

Alergia

Od jakiegoś czasu mam alergię na słowo Gwiazdka. Na sam jego dźwięk dostaję wysypki, mdłości i nagłych ataków migreny. Zielone z igłami wzbudza we mnie irracjonalny strach
(czasem we śnie gonią mnie stada choinek…), a na widok bombek zaczynam warczeć.
Jak dorwę tego, kto wymyślił rozpoczęcie Bożego Narodzenia już w Listopadzie to normalnie nogi z dupy powyrywam albo i co gorszego zrobię !
A kiedyś tak bardzo lubiłam te święta… Tylko że kiedyś, to ja niewiele miałam wspólnego z handlem, a teraz niestety mam tą wątpliwą przyjemność.
No dobrze, koniec opierdalania się i pisania durnych notek. Pora wracać do pracy, tylko muszę pamiętać, żeby sobie uśmiech na pysk nałożyć i przestać warczeć na ludzi.